Symbol graficzny portalu Facebook przedstawiający białą literę f na niebieskim tle Symbol graficzny portalu Instagram przedstawiający biały obrys aparatu fotograficznego na tęczowym tle Symbol graficzny portalu Twitter przedstawiający profil białego ptaka z rozwiniętymi skrzydłami na błękitnym tle Symbol graficzny portalu Youtube przedstawiający czerwony symbol odtwarzania  na tle białego ekranu starego telewizora Ikona certyfikatu strony przyjaznej niepełnosprawnym
Obrazek przedstawiający fragment muru z obrysem brakującej cegiełki

Koncert Tomka Saleja

Na zdjęciu trzech młodych muzyków, dwóch gra na gitarze, jeden na akordeonie.

Zapraszamy na koncert olsztyńskiego barda Tomka Saleja (piątek, 29.08.2014 g. 18.00, Światłownia). Wstęp wolny.

Tomasz Salej to olsztyński poeta i bard tworzący od ponad 25 lat utwory
zaliczane do tzw. „krainy łagodności”. W tym czasie zdążył wielokrotnie
odwiedzić większość scen nadwiślańskiej krainy, zarówno jako bard, jak i
z towarzyszeniem stworzonego sześć lat temu zespołu „Grupa TAK”. Na
koncertach z wyraźnym upodobaniem proponuje Publiczności wymianę zdań,
subtelnym podstępem wciąga ją w dialog, po czym niepostrzeżenie otwiera
bramy warownej twierdzy i oprowadza po swoim świecie. Zaznacza przy tym
jasno, że jeżeli opowieść, to najlepiej piosenka, jeżeli piosenka, to
polska, jeżeli polska, to z tekstem, jeżeli z tekstem, to z sensownym,
najlepiej z emocjonalną, prawdziwą opowieścią napisaną przez JM Życie,
do tego napisaną wieloznacznym językiem Opatrzności. Wynikiem takiego
podejścia autora bywają wielowarstwowe piosenki, które z pozoru
prowokująco banalne i błahe z biegiem czasu odkrywają przed Słuchaczami
drugie, a bywa że i trzecie dno. Oto co pisze sam o sobie:

„Od ponad dwudziestu lat zajmuję się tworzeniem czegoś z niczego,
wyławianiem z odmętów własnej świadomości liter zbieranych potem w
bezładne wyrazy, zdania, a czasem nawet jeszcze dłuższe formy. Bywa, że
owe słowolągi otrzymują dla równowagi estetycznej nieokreślony zestaw
dźwięków przez niektórych moich Przyjaciół wielkodusznie nazywanych
muzyką. Sam patrzę na to z dosyć dużym dystansem, a bufor autoironicznej
wytrzymałości wciąż we mnie wzrasta 🙂 Teksty oczywiście najczęściej
pisze za mnie samo życie, ot – spotykam ludzi w jakimś szczególnym
momencie ich drogi i scenariusz sam się ciśnie na pióro. Wraz z upływem
czasu człowiek nabiera pokory i coraz bardziej się dziwi na cudowny
widok kalejdoskopu prostych zdarzeń, to się chyba nazywa nadchodząca
mądrość życiowa 🙂 W wieku młodzieńczym próbujemy sobie udowodnić, że
wszystko umiemy robić najlepiej, z czasem ta postawa ewoluuje. Dawniej,
człowiek tworząc melodię miał jakiś pomysł, jakąś wizję, teraz skuteczną
prowokacją do napisania muzyki są wszechobecne szumy w głowie…”

„Entropia” to najnowszy poetycki program, w którym autor podejmuje próbę
zdefiniowania relacji pomiędzy niemą tajemnicą ego i jego nieskończonym
otoczeniem. Zadziwiony geniuszem czasu, przemierza zatem nieskończone
równoległe światy, zafascynowany prostotą kształtu i fonii, wędruje tym
pulsującym szlakiem słusznie oczekując kolejnych materializacji pragnień
i lęków. W snach go dopadają pary przeciwstawne: miłość i nienawiść,
niemedialny smak uczucia i efektowna słodycz zdrady, idealne przenikanie
świadomości i zarazem spektakularny brak zrozumienia. I niby wszystko
wokół normalne, dalej drepcze chodnikami naszych miast, kupuje mleko,
uśmiecha się sam do siebie na myśl o dawnych doświadczeniach. A jednak
przytulając wieczorne dzieci, opowiada im do snu właśnie te swoje obrazy
nierealne, owe rozkwitające jak kwiaty fraktale, rozwija losy dzielnych
smoków i ciągle młodych księżniczek. Jedna tylko świadomość czuwa nad
bezpiecznym snem pociech: nigdy nie mówi o entropii. O nieznanym i
nieokreślonym zjawisku, co do którego jedna tylko pewność: że ciągle
rośnie. Wiadomo przecież, że kiedy już urośnie, przepadną smoki,
zestarzeją się nienaganne księżniczki, a nasz fraktalny obraz świata
rozpadnie się boskim kryształem na miliardy błyszczących gwiazd.
Nauczony ciszą, otumaniony eliksirem gitarowej baśni, ze spokojem ogląda
więc naszą nieodgadnioną przyszłość, jak film, jak obraz, jak balet
niebiański. Wystarczy tylko zaczekać, aż zabraknie słońca, wystarczy
podnieść oczy do nieba, żeby móc pozdrowić Wielką Niedźwiedzicę i jej
kuzynkę Kasjopeję…

Przeczytaj również