Przychodzi niewidomy do urzędu. Urzędnik pyta: „Czy pan zrozumie, jak będę do pana mówił?” To nie żart, to opis autentycznej rozmowy w pewnym bydgoskim urzędzie…
Mam ten komfort, że żyję na krawędzi dwóch światów. Jeszcze pamiętam świat osób widzących i już powoli uczę się życia w ciemności. Oba te światy są od siebie diametralnie różne i tylko w jednym przypadku mogą tworzyć jedność: w sytuacji wzajemnego zrozumienia.
Niezwykle trudno osiągnąć taki stopień empatii. Opisana we wstępie historia w jednym z bydgoskich urzędów wydarzyła się naprawdę. Ten człowiek był w kropce. Pierwszy raz w życiu przy jego biurku usiadł niewidomy. Co robić? Jak odezwać się, aby nie urazić tej drugiej osoby? Nie mam pretensji o jego kompletnie idiotyczne pytanie. Wynikało z zakłopotania, z braku praktyki, z niewiedzy wreszcie.
Jak rozmawiać z osobą, która tylko przypadkowo może patrzeć nam w oczy? Wszak oczy to zwierciadło duszy. Brak kontaktu wzrokowego może spowodować, że ten kontakt będzie utrudniony, czy wręcz niemożliwy. Wspomniany urzędnik obcował z nieznanym, a to przeraża.
Przywykliśmy przyjmować, że osoby niepełnosprawne to wyłącznie ludzie na wózkach. W coraz lepszy sposób rozwiązywane są problemy z dojazdami, podjazdami, windami. Takim problemom poświęca się setki godzin kursów, szkoleń, wykładów. A niewidomi? Ich rozpoznaje się wyłącznie po białej lasce, o ile oczywiście mają ją ze sobą.
O tym problemie rozmawiałem ze znajomymi dziennikarzami, przedstawicielami środowiska akademickiego czy działaczami społecznymi. Przyznawali, że taki problem faktycznie istnieje. Że czasem sami mówią niewidomemu: „to leży tam”. A przecież określenie „tam” bez dokładniejszego opisu niewiele mówi niewidomemu… Rozmowy sprowadzały się do jednego: ktoś ze środowiska osób niewidomych musiałby otwarcie o wszystkim opowiedzieć. To wygląda nieco na robienie z siebie małpy, ale chyba nie ma innego wyjścia. Instrukcja obsługi niewidomego wydaje się być niezbędna…
W oparciu o Fundację Światłownia postanowiłem szerzyć wiedzę tego rodzaju. Mogę wystąpić przed uczniami, studentami, pracownikami urzędu. Gutta cavat lapidem non vi, sed saepe cadendo (kropla drąży kamień nie siłą, lecz częstym padaniem). Mogę pojechać w każde miejsce w Polsce i rozmawiać na ten temat. Myślę, że taki wykład/szkolenie to najbardziej realne łamanie barier zarówno tych rzeczywistych, jak i mentalnych.
Nasza fundacja wystawi zaświadczenie o odbyciu takiego szkolenia. Koszt wykładu do uzgodnienia. Całkowity dochód zasili konto Fundacji Światłownia – Kultura Bez Barier, która w Bydgoszczy przy ulicy Świętej Trójcy 15 prowadzi klub skupiający osoby niepełnosprawne.
Zapraszam do współpracy.
Grzegorz Dudziński