Jestem na świeżo po przemówieniu Grzegorza Schetyny na evencie PO. Słabo to wypada. Dla obecnej władzy niezwykle szkodliwym jest brak realnej opozycji.
Pamiętam sylwetkę Grzegorza Schetyny z okresu, kiedy jeszcze widziałem. Mało wyrazisty, niezbyt interesujący. Teraz jego słowa odbieram bezwzrokowo. Cóż mogę powiedzieć… Jego słowa absolutnie nie porywają.
Odnoszę wrażenie, że w słowa Schetyny nie wierzy sam Schetyna. Na to wskazuje chociażby tembr jego głosu. Monotonne, wygłaszane na odwal się. Absolutnie nie jest to facet z charyzmą. I wielka szkoda.
Osiągnięcia obecnej władzy oceniam niezwykle wysoko. To pierwszy rząd, który zauważył Człowieka. Program 500 + zamiast spotkań u „Sowy i przyjaciół”. Obawiam się jednak, że planowane reformy nie zostaną zrealizowane. Dlaczego? Z powodu braku realnej opozycji.
Zamiast pakietu gotowych ustaw jedno wyświechtane hasło: odsunąć PiS od władzy. Obecna opozycja nie jest w stanie tego uczynić. Po prostu nie ma programu. A to grzech niewybaczalny.
Obecna władza ostro wkracza w kolejne reformy. Idzie do przodu. To musi podobać się przeciętnemu Kowalskiemu. Ten przeciętny Kowalski, słysząc POpiskiwanie opozycji, po prostu wzrusza ramionami. Opozycja nie ma nic do zaproponowania przeciętnemu Kowalskiemu.
W tym widzę największe zagrożenie dla obecnych zmian. Politycy PiS, co prawda zaznaczają, że są pełni pokory. Doświadczenie życiowe uczy jednak, że czas sukcesów rozleniwia. Boję się, że dzisiejsi promotorzy zmian stwierdzą, że są supermenami. Nikt im nie podskoczy, tylko oni mają rację.
Zbigniew Herbert napisał: strzeż się jednak dumy niepotrzebnej oglądaj w lustrze swą błazeńską twarz powtarzaj: zostałem powołany – czyż nie było lepszych.
Na te słowa mojego ukochanego poety chciałbym uczulić przedstawicieli dzisiejszej władzy. Przypominają o największym zagrożeniu. Jeżeli popadnięcie w pychę, to upadniecie – jak Imperium Rzymskie, jak wszystkie wielkie idee. A byłoby szkoda…