Dla mnie osobiście katastrofa pod Smoleńskiem absolutnie nie jest kwestią polityczną. Dla mnie to kwestia smaku, jak pisał Herbert. Zginęli przedstawiciele elit politycznych zarówno z prawej, jak i z lewej strony sceny. Zapomnieć tego nie można…
„To wcale nie wymagało wielkiego charakteru
Mieliśmy odrobinę niezbędnej odwagi
Lecz w gruncie rzeczy była to sprawa smaku
Tak smaku! W którym są włókna duszy i chrząstki sumienia.”
Te chrząstki sumienia zostały zdradzone o świcie 10 kwietnia 2010 r., o godzinie 08:41. Te chrząstki sumienia były przekonane, że są na drodze, na ścieżce. Te chrząstki były pewne, że władze państwa faktycznie przekopią ziemię smoleńską na metr w głąb. Te chrząstki wreszcie miały prawo przypuszczać, że państwo polskie nie dopuści do celowego niszczenia wraku Tupolewa, że ich ciała znajdą się we właściwych trumnach. I tak dalej… Zarzuty można mnożyć w nieskończoność.
Byłem w Warszawie na pogrzebie symbolicznym ofiar Smoleńska. Nie jeździłem na miesięcznice, ponieważ uważałem to za działania polityczne. Pojechałem jednak na odsłonięcie pomnika i na ostatnią miesięcznicę. Była to bardzo podniosła uroczystość. Skupieni ludzie, modlitwa, poważne myślenie o Polsce. Ani razu nie zauważyłem zjadliwego ataku politycznego. Za to dziękuję PIS-owi. To kwestia smaku…
Kilka przecznic dalej protestowała opozycja. Było ją słychać, ponieważ miała dobry sprzęt nagłaśniający. Faktycznie było to kilkanaście osób. Mimo iż jestem ślepakiem, mogę o tym zaświadczyć. Przechodziłem obok nich i ich słyszałem. Niewielka grupka. Ale nie to było najistotniejsze.
Nastąpił moment, kiedy zebrani na placu Piłsudskiego zaśpiewali hymn Polski. W tym momencie słychać było wrzaski opozycji!!! Nie jestem w stanie tego zrozumieć! Rozumiem różnice polityczne. Rozumiem spory, które toczą się między ludźmi. Różne stanowiska, różne zdania. Jednak w przypadku, kiedy grają Mazurka Dąbrowskiego, stajemy na baczność. Tego wymaga nasza historia. Za nasz hymn ginęli nasi przodkowie. Jesteśmy im winni szacunek i pamięć. Jeżeli nie szanujemy hymnu, to czy jeszcze jesteśmy Polakami?
I dla odmiany opis obchodów rocznicy smoleńskiej z Bydgoszczy. Nie byłem uczestnikiem, znam to z relacji osób prowadzących to wydarzenie. Grupa opozycjonistów stała na baczność podczas hymnu, śpiewała. Zaproszona przez organizatorów dołożyła swoje białe róże do krzyża Smoleńskiego. To zasługuje na szacunek. Ci ludzie potrafili wznieść się ponad podziały i zrozumieć ogrom naszej wspólnej tragedii smoleńskiej.
Bardzo źle stało się, że ktoś podzielił nas politycznie wokół tej tragedii. Oczywiście, nie jest to ktoś mityczny. To Rosja, która ma u nas swoich śpiochów. Niech się Polaczki kłócą. Oriel nie ptica, Polsza nie zagranica. Tak to działa.
A my, jak durni, poszliśmy za sowieckim wskazaniem. Jedna strona okopała się w raportach MAK-u, druga w wątpliwościach smoleńskich. Przypomnijmy, że to nasza wspólna narodowa tragedia. Jestem pod wrażeniem stylu zachowania bydgoskiej opozycji. To właśnie kwestia smaku. Naprawdę, nie wszystko jest polityką, chociaż politykom wydaje się inaczej. Pozostaje normalność. Normalne życie, normalna ocena rzeczywistości.
Nie wiem, czy w Smoleńsku nastąpił zamach. Wiele wskazuje, że tak było. Ale nie to jest najważniejsze. Liczy się pamięć o tych osobach, które zginęły. W imię pamięci tych, którzy zginęli, naszym obowiązkiem jest stanąć na baczność w chwili, kiedy dla nich gra się hymn państwowy. W takiej sytuacji wrzeszczeć o swoich racjach mogą tylko szpiedzy i zdrajcy.