Istnieje powszechne, dość słuszne przekonanie, że przed świętami Bożego Narodzenia ludzi ogarnia istny amok. Wydają pieniędzy o wiele więcej, niż zazwyczaj. Są bardziej łatwowierni, podatni na wszelkiego typu promocje i okazje. Zaprotestują jednak, kiedy złodziej w hipermarkecie w bezczelny sposób ukradnie im torebkę na tak zwaną wyrwę. Oczywiście, o ile taką kradzież zauważą.
Przywykliśmy do tego, że w handlu święta zaczynają się już w październiku. Kolorowe światełka na choinkach, świątecznie przystrojone witryny sklepowe. Z głośników płynie około wigilijna muzyka. Nastrój staje się jakiś taki bardziej przyjemny, odświętny.
Oczywiście wiemy podświadomie, że te wszystkie świecidełka kuszą nas w jednym celu: mamy więcej i chętniej wydawać przez jak najdłuższy okres przedświąteczny. Więcej pieniędzy zostawić w kasie handlowca. Jest w tym jakaś niewypowiedziana głośno umowa. My wprawiamy cię w świąteczny nastrój, ty w zamian za to więcej kupujesz rzeczy z naszego sklepu. Jest to oczywisty i dość klarowny układ, korzystny dla obu stron. Handlowcy płacą za świecidełka, my płacimy za ich towary.
Podobnie rzecz się ma z reklamami w radiu i w telewizji. Są to dość drogie zabawki, ale wiele poważnych firm decyduje się na ten rodzaj promocji. Wymieniony z imienia i nazwiska szef wielkiej hurtowni składa swoim obecnym i przyszłym klientom najlepsze życzenia świąteczne. Jest to miłe i utrzymuje się w ryzach tej niewypowiedzianej umowy. My, klienci, wiemy, że ta firma dobrze prosperuje, bo stać ją na drogą reklamę. Nasze ego jest mile połechtane, bo przecież tam szanują klientów. Z drugiej strony firma może liczyć na wzmocnienie marki i zwielokrotnienie sprzedaży. Ego szefa też jest podbudowane, ale w końcu zapłacił za to z własnych pieniędzy. Czysty układ, korzystny dla obu stron.
Gdzie jest ten działający na wyrwę złodziej z hipermarketu? Od pewnego czasu z ogromnym zażenowaniem obserwuję nową, świecką tradycję, która pojawiła się w zakresie promocji i reklamy. W spocie reklamowym słyszymy, że wymieniony z imienia i nazwiska wójt gminy X oraz wymieniony z imienia i nazwiska przewodniczący rady gminnej składają najlepsze życzenia mieszkańcom gminy X. W kolejnym spocie prezydent miasta Y życzy spokojnych, pogodnych i rodzinnych świąt swoim mieszkańcom. Prezydent oczywiście występuje z imienia i nazwiska.
W tym przypadku trudno mówić o czystym układzie. Wójt, przewodniczący rady, prezydent, pozdrawiając swoich mieszkańców, widzą w nich wyborców. Zapamiętanie imienia i nazwiska to największa korzyść, jaką z takiej reklamy może mieć polityk. Niech mówią byle jak, byle po nazwisku. Korzyści dla mieszkańców są raczej wątpliwe. Urzędy nie są od tego, aby je lubić, lecz aby działały sprawnie. Mieszkańców interesuje to, aby powstało więcej nowych ulic i chodników, aby wyremontowano więcej miejskich kamienic. Nowe place zabaw dla dzieci, lepiej utrzymana zieleń, itp. Żadnego z tych celów nie załatwi droga reklamówka medialna, w której z imienia i nazwiska bryluje lider lokalnej społeczności. Co więcej, mieszkańcy mogą być pewni, że takich inwestycji będzie mniej, ponieważ za reklamówkę zapłacili podatnicy! To za nie swoje pieniądze bryluje pan wójt, pan przewodniczący rady, pan prezydent. To właśnie nazywam kradzieżą na wyrwę pieniędzy podatników. Tylko w jednym przypadku przyjąłbym dobrze taką reklamę. Musiałaby kończyć się komunikatem: reklamę zrealizowano na koszt wymienionego z imienia i nazwiska wójta, przewodniczącego rady, prezydenta.
Celowo nie wymieniam żadnego nazwiska, które można wysłuchać we wspomnianych spotach reklamowych. Z jakiej racji miałbym tym ludziom robić dodatkową promocję? ! Jeżeli takich cwaniaczków warto byłoby zapamiętać to tylko w jednym celu: aby pominąć ich nazwisko podczas wyborów. Dlaczego nie protestować w ten sposób, skoro już zauważyliśmy złodzieja działającego na wyrwę?
Ze swojej strony chciałbym złożyć najserdeczniejsze życzenia wszystkim czytelnikom. Tym, którzy się ze mną zgadzają i oponentom. Niech spokojna, rzeczowa rozmowa zastąpi zjadliwe ataki i mowę nienawiści. Czego Państwu i sobie życzę. Mogę złożyć imienne życzenia, ponieważ w odróżnieniu od wspomnianego wójta, przewodniczącego rady czy prezydenta zapłaciłem za tą własną pracą…
Grzegorz Dudziński